Recent Posts

Taki tam komentarz

wtorek, 22 listopada 2011

Dobra. Można powiedzieć, że psychicznie jakoś doszłam do ładu po tym co się stało 11.11.11. Notki pisać o tym nie będę bo po pierwsze wszystko co miałam napisać napisałam w komentarzach na trzyczęściowym, a po drugie ta oto grafika zawiera więcej niż tysiąc słów.

Oddajcie 11 listopada!

czwartek, 10 listopada 2011


Miałam sen...Święto Niepodległości... Marsz... w którym zgodnie maszerują prawacy, lewacy, heterycy, homiki, a nawet Ślązacy. 


Dobra, stop. 


Oczywiście ironizuję, ale ja naprawdę bym chciała, aby to było święto dla wszystkich Polaków. To ważna data w naszej historii, dlaczego jej nie świętować? W każdy cywilizowany kraj ma swoje narodowe święto. W większości krajów jest to właśnie Dzień Niepodległości - dzień, w którym dany kraj uzyskał niepodległość. Francuzi mają Dzień Zdobycia Bastylii, Amerykanie - Rocznicę ogłoszenia Deklaracji Niepodległości, są też daty obalenia jakiś reżimów, w Ameryce Południowej świętowane są rewolucje, które "wygoniły" konkwistadorów. Trudno mi ręczyć za wszystkie kraje, ale wydaję mi się, iż w większości z nich są to normalne święta. Nie ma tego cyrku, przepychanek, marszów, blokad marszów et cetera et cetera.


Kiedy pomyślę o jutrzejszym dniu robi mi się słabo. Czy takie uczucia powinny mi towarzyszyć w dniu odzyskania niepodległości przez mój kraj? Nie sądzę. Powinnam odczuwać radość, a jak nie radość to chociażby spokój wewnętrzny. Tym bardziej, że to data, która przez długie lata była wymazana z kart historii. A może Polacy zwyczajnie na nią nie zasłużyli? Tudzież zachłysnęli się wolnością i za bardzo nie wiedzą co z nią zrobić? Jak inaczej wytłumaczyć to co dzieje się wokół 11 listopada? 


Myślę, że po części to wina władz. To święto choć powinno być radosne zawsze było smętne. Owszem, okoliczności przyrody są średnio optymistyczne, ale na Zeusa chyba te nudne przemówienia, uroczysta zmiana warty i tym podobne można by było jakoś uatrakcyjnić. Ludzie potrzebują takich świąt. Świąt, które umacniają naszą narodową dumę i dają poczucie przynależności do jakiegoś wspólnego kręgu kulturowego. A tak skoro władza nie dała ludowi "igrzysk", lud organizuje je sam. To wszystko co teraz opisuję jest jedynie moją teorią, bardziej zgaduję niż wiem. Prawdę mówiąc trudno mi to wszystko ogarnąć umysłem, a przecież zawsze musi być przyczyna. Jak zna się przyczynę można potem próbować naprawić problem. Niestety wciąż mam wrażenie, że błądzę po omacku w tych oparach absurdu. Może podchodzę do tego zbyt racjonalnie? Może te dwie skrajne grupy po prostu potrzebują się nawzajem? Każda okazja jest dobra, żeby zrobić zadymę, obić mordę lewakowi/faszyście?


Paradoksalnie najbardziej szkoda mi uczestników obu manifestacji. Większość z nich nie ma przecież tak skrajnych poglądów jak organizatorzy. Jeżeli się mylę to pakuję walizki i wyjeżdżam do Ameryki Południowej, adios Polonia! Wiem jednak, że tak nie jest. Po pierwsze niemożliwe, aby tak duża liczba ludzi była za skrajną prawicą/lewicą. Po drugie znam uczestników zarówno po jednej i drugiej stronie barykady. Czytałam trochę o tym. Między innymi wpisy Ewy i dazzlite. Czytałam też faszystów. Zdarzyło mi się też rozmawiać z tymi anarchistami, jaki i z ludźmi po tej faszystowskiej stronie. 


Rozumiem obu. Rozumiem tych, którzy blokowali marsz. Do ONR czy MW czuję obrzydzenie. Poglądy ONR są zaprzeczeniem wolności, którą cenię ponad wszystko. Nienawidzę kiedy nam osobom homoseksualnym czy po prostu żyjącym inaczej odmawia prawa do patriotyzmu, do bycia Polakiem. Gardzę ludźmi, którzy mówią mi jak żyć, pod płaszczykiem wzniosłych idei wartościują innych. 


Dlatego tak bardzo rozumiem co czuli wszyscy co chcieli zablokować marsz. Problem polega na tym, że nie wszyscy co uczestniczyli w marszu byli smutnymi dżentelmenami z MW czy ONR. Wiem, że byli tam też ludzie, którzy chcieli zamanifestować swój patriotyzm, ludzie o prawicowych, ale nie skrajnie prawicowych poglądach. Poza tym nie przypominam sobie (być może się mylę), aby nawet ONR krzyczał jakieś homofobiczne hasła. Ważnym szczegółem jest też fakt, że marsz był legalny. Póki coś jest zgodne z prawem  możemy tego blokować jak jacyś... No właśnie kto? ONR? MW? Kto chce blokować legalne parady równości? Używając tych samych metod tylko zniżamy się do poziomu ONR. Ja takimi metodami nie walczę, przykro mi. Może jestem naiwna, ale wciąż wydaję mi się, że Polska jest krajem w środku Europy, a nie w środkowej Azji. Rozumiem, że ONR nam się nie podoba, ale póki jej marsz jest legalny powinniśmy, za pozwoleniem sparafrazuję ex prezydenta Francji "wykorzystać sytuację i siedzieć cicho". A jeżeli głośno to przynajmniej z klasą. Przepychanki z policją na pewno nie mają nic wspólnego z klasą. Oczywiście mamy prawo i jak najbardziej powinniśmy tworzyć alternatywy dla marszu, ale z głową. Kiedy zobaczyłam wystąpienie niejakiego Karolaka aż kiszki skręciły mi się od tego bełkotu. 




Co to jest? Konkurs na najbardziej bezsensowną lewicową nowomowę? I pytanie za sto punktów co to jest u licha "kultura światowa", z której tak powinniśmy czerpać. Odpowiedzi proszę wysłać na maila z dopiskiem "Karolak - matka wie, że ćpiesz?"


Miło by też było, żeby taka impreza była faktycznie alternatywą, a nie prowokacją. Miejsce na Kolorową Niepodległą jest dla mnie prowokacyjnie. Plac Zbawiciela jest rzut beretem od Placu Konstytucji. 


Na koniec następna zagadka. Co gorsze:


to: http://www.bhpoland.org/strona/pl_news.htm


a może to: http://www.1917.net.pl/ 


Mimo wszystko... Niech się święci 11 listopada. 

Czasem scenarzyści zrobią to dobrze.

środa, 9 listopada 2011

Okej, nius to raczej czerstwy, ale z kronikarskiego tfu blogerskiego obowiązku zamieszczam. Każda chyba lesbijka wie (przynajmniej taka, która zaśmieca sobie głowę serialami vide ja), że w House była postać biseksualna. To jest Trzynastka. Grana przez boską Olivię Wilde, taadaaaaaam:

Trzynastka to oczywiście nick, pani naprawdę nazywa się Remy Hadley i jest słodką panią z interny. Seriale medyczne średnio lubię, ta krew i te narządy wewnętrzne i te nazwy chorób, które wydaje mi się, że mam, brrr.

House jednak oglądałam. Oczywiście dla Trzynastki. Olivię polubiłam już w Życiu na fali - dupnym serialu młodzieżowym, który z jakiś powodów kiedyś oglądałam. I tu niespodziewajka tam też Olivia grała biseksualistkę. Zdarzyło jej się nawet randkować z Mischą Barton. Mischa poszła w cug alkoholowo-dragowy i mało kto ją pamięta, natomiast Olivia jest teraz gwiazdą pierwszej klasy (no dobra drugiej).

Wracając do postaci, Trzynastka poza byciem gorącą lasencją w białym fartuchu próbowała ratować świat i takie tam. Oprócz tego nie kryła się ze swoim biseksualizmem, ale ku mej (i pewnie wszystkich fanek) raczej mało tego jej biseksualizmu było w serialu. Owszem był odcinek kiedy bo nocy z pewnym dziewczęciem musiała potem odwozić ją do szpitala. Kurczę... Tzn. chodziło o to, że ujawniła się jakaś choroba ten dziewczyny, a nie o to, że Trzynastka tak ją w tym łóżku zmasakrowała, że tamta wymagała hospitalizacji.
Wątek ten niestety nie był kontynuowany, Trzynastka raczej unikała stałych związków. Do czasu...

No właśnie... A potem Trzynastka była związku z tym łysym afroamerykaninem i... przestałam to oglądać.  To nie na moje nerwy. Wszystko oczywiście było zgodne ze schematem biseksualnej dziewuchy w serialach. w 95% przypadków dziewczę deklarujące swój biseksualizm i tak w końcu kończy z facetem. Wiadomo przecież, że szczęście kobiecie może dać TYLKO I WŁĄCZNIE mężczyzna. Serial posłałam do stu diabłów. Zwłaszcza, że potem Olivia Wilde odeszła z obsady robić wielką karierę w Holiłódzie.

Wróciła w najnowszym sezonie. Na jeden odcinek. Za to na jaki! Naprawdę rzadko zdarza się, że scenarzyści poprowadzą to w ten sposób. Na palcach jednej ręki mogę policzyć seriale, w których dziewczyna skończyła z dziewczyną, a nie jako szczęśliwa żona-matka-polka. Zazwyczaj są to nieamerykańskie seriale. (Kiedyś zrobię o tym oddzielną notkę). Tym bardziej moja radość była mega mega wielka i oglądając ten odcinek utonęłam w tęczy. Zaryzykuję stwierdzenie, że coś się zmienia. Ku lepszemu oczywiście.


Trzynastka wróciła na chwilę do House, aby poinformować go, że nie wróci do pracy. Wyjeżdża na Lesbos Mykonos z dziewczyną! Och, och ja też chcę jechać z Olivią na grecką wyspę!

Słiataśna końcówka, Trzynastka mówi papa.



 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: