Recent Posts

Rzygam

niedziela, 29 stycznia 2012

Sztuka prowadzenie bloga polega między innymi na tym, aby jak najszybciej skomentować bieżące wydarzania. Niestety średnio mam teraz czas na blogaska, ale co zrobić? Za parę tygodnie nie będzie po prostu sensu odgrzewać starych kotletów, choć sprawa o której piszę będzie niestety chyba wiecznie aktualna.

Tytuł może i mało zachęcający do lektury. Jednak został świadomie wybrany. Słowo wymiotuję nie określa w pełni tego co czuję jak czytam o tak zwanych organizacjach LGBTQ. Parę ich mam w Polsce, średnio kojarzę nazwy, nazwiska et cetera, a to już świadczy o tym, że coś jest nie tak. O ile ja staram się być na bieżąco z wszelkimi niusami branżowymi, w miarę możliwości czytam  kłirowe blogaski w tym te najbardziej popularne Trzyczęściowego i Abiekta. Niestety słabo ogarniam. A co dopiero ma powiedzieć ktoś kto po prostu nie śledzi tak zwanej branży.

Organizacji walczących o prawa osób homoseksualnych (i nie tylko) jak już napisałam jest kilka. Z pamięci wymienię KPH,  Trans-Fuzję kołata mi się jeszczeparę innych stowarzyszeń, fundacji, ale Chiny Ludowe ich nie wymienię. Z prostej przyczyny - nie pamiętam. (Oczywiście jest Miłość nie wklucza, ale mam na myśli organizacje, a nie konkretne akcje)

I tu pojawia się problem. Organizacje są i nic z tego nie wynika. Jak na ilość wszelkiego rodzaju fundacji-sracji to efekty są mizerne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są tam ludzie, którzy mówiąc kolokwialnie - chcą dobrze. Tylko czasem mam wrażenie, że tych panów z organizacji  (pań jakoś nie widzę) jest więcej niż samych członków. Często mam  też wrażenie i nie tylko ja, że większość z tych osób chce się po prostu wypromować, a nie walczyć o jakąś wyższą sprawę.

Może to niezbyt eleganckie wymieniać z imienia i nazwiska, ale w sumie czemu nie? W końcu Robert Biedroń jako domorosły rzecznik osób homoseksualnych w Polsce jest osobą publiczną. Jak cieszę się, że gej dostał się do sejmu RP tak żałuję, że jest to właśnie Robert Biedroń. Oczywiście gdybym cieszyła się z rzeczy małych i doceniała każdy maleńki kroczek w kierunku normalizacji sytuacji osób homoseksualnych w Polsce, pewnie bym się cieszyła. Jednak się nie cieszę. Jestem jeczybułą, nie zadowala mnie byle co. O ile bardzo współczułam mu z sytuacją poniżej pasa czyli chamskim rechotem w czasie jego wystąpienia to sytuacja z konwentem seniorów sprawiła, że przeszły mi wszelkie ludzkie uczucia do jego osoby. Niestety potwierdziło się moje zdanie o R.B. A mianowicie jest to kompletnie niekompetentna osoba. Koniec kropka. Pomijając już fakt - co on u licha robił na studiach?, to  po co człowieku pchasz się do sejmu? Rozumiem, że kasa i w tiwi człowieka pokazują i w ogóle git majonez, ale z czym do ludzi?

Niestety homoseksualizm w Polsce ma twarz Biedronia. Nie twierdzę oczywiście, że nie zrobił nic dobrego, ale mam wrażenie, że 3/4 czasu zajmuje się promowaniem siebie, a jedyne co ma do powiedzenia o naszych sprawach to stek banałów.

Kolejna szara eminencja branży Krystian Legierski. Muszę przyznać szczerze, że sprawia on wrażenie dużo bardziej ogarniętego człowieka niż R.B. Tylko co z tego? Nic, zupełnie nic.

Niby są ludzie, niby są organizacje, a kiedy przychodzi co do czego i tu UWAGA clue całego mojego wywodu : mamy taką sytuację jak podczas feralnej sprawy z kozą w Rzepie.
Wyrok zapadł, pisze o tym Abiekt, klik. Była Nasza Sprawa 2. Dlaczego o tym było tak cicho? W meanstreamowych mediach w ogóle nie było o tym słychać! Dlaczego Biedroń i inni geje, którzy mieli szczęście przebić się de mainstreamu mają to głęboko w dupie? Owszem o ile pamiętam R. B.wypowiadał się na ten temat, ale to zdecydowanie za mało.

Z tego co czytam to wiele osób w ogóle poddawało w wątpliwość skarżenie Rzepy. W porządku też jestem zwolenniczką wolnego słowa, ba  w ogóle wolności. Tylko czy wolność polega na tym, że każdy robi co chce? Róbta co chceta? Obrażajmy się nawzajem przecież każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie. Ciekawe tylko dlaczego kiedy katolicy są obrażani (?)  to od razu pojawia się jazgot? Wtedy nie ma mowy o satyrze, sztuce etc. W ogóle wszelkiego rodzaju grupy religijne to święte krowy. Obrażane są uczucia religijne, koniec kropka.O ile na tak zwanym Zachodzie przestali przejmować się chrześcijanami, to trzęsą tyłkiem przed muzułmanami. No i są jeszcze i Żydzi, ale to już oddzielna historia.
Owszem fajnie jest powiedzieć, że na satyrę najlepiej odpowiedzieć satyrą. Tylko ciekawa jestem, gdzie by taki rysunek satyryczny (przedstawiający konserwatystów-katolików) został zamieszczony? Na razie wygląda na to, że w jednej z największych polskich gazet utrwalane są krzywdzące stereotypy. Cudownie.

No i właśnie na przykładzie sprawy z Rzepą widać ile warte jest całe środowisko branżowe. Żadnej solidarności. Gdy patrzę na komentarze znów widzę jakieś wojenki między panem takim, a takim, o ile organizacja A poprze sprawę to organizacja B nie poprze, bo tę popiera organizacja A, w której jest pan/pani, której nie lubi osoba w organizacji B, a organizacja C nie chce się mieszać między organizacje A i B. Ciągle to samo. Wojny, wojenki, niesnaski. A kiedy dodamy do tego polityczny syf sldowsko-palikotowy mamy obraz żałości totalnej. Dwie quasi lewicowe partyjki w desperacji walczą między sobą o władzę nad homoduszyczkami. Wybornie jakby było mało animozji na tle personalnym pożryjmy się jeszcze politycznie.
 
Dwa słowa: nędza i małość. W szczególności jeżeli spojrzymy na sytuację osób homoseksualnych w Polsce. Prawnie i społecznie jest po prostu fatalnie. Jak w takiej sytuacji ogóle można się dzielić? Oczywiście każdy z nas jest inny, mamy różne poglądy polityczne, różne charaktery, wywodzimy się z różnych środowisk. Jednak cel  mamy chyba taki sam? A nawet jeśli nie taki sam to podobny. Powinniśmy się wspierać, a nie dodatkowo angażować się w wojenki polityczne. Zwłaszcza, że za równo SLD jak i RPP ma nas głęboko w poważaniu. O ile o SLD pisałam kilkakrotne i nie rozumiem jak można się na nich jeszcze nabierać to o Ruchowi daję jeszcze jakąś szansę. Z czystej przyzwoitości bo teoretycznie jeszcze nie mieli szans pokazać czy naprawdę chodzi im o nas. Tyle, że dla mnie ta niby-partia to jest tylko przypadkowa zbieranina ludzi i kompletnie ich nie widzę jako szczerych obrońców praw osób homoseksualnych w Polsce. Ot, Palikot wbił się w niszę. Z pismem katolickim nie wyszło to może spróbuję z gejami.
Pomijając już jakość partii teoretycznie sympatyzujących z nami to w przekładanie interesów partyjnych ponad te nasze (co mam wrażenie zdarza się często w wypadku dwóch wcześniej wymienionych gentlemanów) jest absurdalne. Zgoda kiedy będziemy mieli związki (nie śmiem pisać o małżeństwach), kiedy będziemy szanowani i zauważani - zgoda kłóćcie się, proszę bardzo. Możecie się nawet wszyscy pobić w kisielu.

Być może zostanę posądzona o idealizm, lecz wydaję mi się, że inaczej nigdy niczego nie osiągniemy. Swoją drogą takie rzeczy to chyba tylko w Polsce.Nic tylko się za przeproszeniem zrzygać.

Gays Girls r Back in the Town

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Po zimowej przerwie wróciły dwa mainstreamowe seriale z wątkami kłirowymi. To znacz technicznie rzecz biorąc Glee powróciło we wtorek, a Lost Girl powróci dziś w nocy.

W 10. odcinku Santana niby trzymała się za rączki z Brittany i niby był flashback przedstawiający ich pierwsze spotkanie:
Jednak i tak znowu powielają te błędy, o których pisałam tutaj. Santi jest przesłodka, skacze wokół Britt, a B. zezuje gdzieś w próżnie. Już nawet nie mam siły rozkminiać czy to wina scenarzystów czy aktorki. Zresztą większość moich żalowych wynurzeń wylałam tutaj. Po prostu czekam na nowe odcinki z nadzieją, że ta sytuacja jakoś się rozwiąże. I może scenarzyści łaskawie rzucą nam jakiś ochłap w postaci pocałunku tej pary.


Na szczęście co do Lost Girl nie mam takich zastrzeżeń. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego jak fajnie rozwijają wątek seksualności głównej bohaterki. To chyba pierwsza biseksualna postać w serialu, która jest faktycznie biseksualna. Ma i chłopaka i dziewczynę (;

Żeby kryptoreklamowego posta stało się zadość polecam swoje (a co)  podsumowanie połowy sezonu Lost Girl.
 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: