Recent Posts

The Voice jest nadal najgejfriendli mejnstrimowym programem. Koniec kropka.

wtorek, 16 sierpnia 2011

To była tylko kwestia czasu kiedy format The Voice kupi jakaś polska telewizja. Padło na TVP2. Kiedy pytają mnie co sądzę o polskiej edycji odpowiadam:





 
W sumie nie jest aż tak źle bo ominie nas wątpliwa przyjemność oglądania facjaty Wojewódzkiego, ale i tak to będzie masakra, zresztą jak każda chyba polska edycja zachodnich programów. Nawet nie mam nic specjalnie do polskiego dżuri, ale Piasek wydaje się mieć osobowość spinacza biurowego, Kayah już sędziowała kiedyś i się nie sprawdziła, Nergal ze swoim metal-polo będzie robił z siebie szatana, a jeżeli chodzi o Anię Dąbrowską to nic do niej nie mam, ale nie jest Kryśką, o! No i w ogóle polskie jury, to nie hamerykańskie jury, zapewne nie będzie tej chemii i dobrej energii jak The Voice of America. I w ogóle bu i fe.


No, ale może stanie się cud, wszak po Krysi (nawet ja, ha!) też nikt nie spodziewał się cudów, a dziewucha sprawdziła się, w ogóle cały program się sprawdził. Nic, więc dziwnego, że w lutym będzie nowy sezon...
Ciekawa też jestem czy polska tiwi będzie tak tolerancyjna jak ta zza Oceanu... Amerykańska tv, a zwłaszcza NBC nie należy może do jakiś specjalnie gay-friendly, ale program taki właśnie był. No właśnie czas wrócić do meritum posta, moje kryśkowe zachwyty raczej mało kogo interesują.

Pierwszy sezon zakończył się już ho ho jakiś czas temu. O finale nie pisałam tak długo chyba dlatego, że lesbiątko, któremu kibicowałam nie wygrało i musiałam to przetrawić. Ba, wygrał heteryk! No, ale w finałowej czwórce znalazły się dwie lesbijki (jedna latynoska, druga łysa), haitańskie dziewczę, gruby brodaty gej no i nasz hetero. Na swoje usprawiedliwienie ma tylko to, że jest Latynosem! Facet jest w porządku, tylko nudny jak wykłady probabilistyki. No i nie jest moim lesbiątkiem! Dla tych, którzy lubią teorie spiskowe: trener Javiera pieprzony Adam Levine napisał na swoim twittetrze, aby na niego zagłosować zretweetował go sam Justin Bieber, a wiadomo jaki posłuch ma wśród swoich fanek boski Dżastin. No trudno. I tak to był/ jest jeden z najbardziej gay-friendly programów ever. Koniec kropka. Nie wierzycie? Jeden z występów finałowych (trenerów ze swoimi podopiecznymi):



Christina Aguilera śpiewa z Melissą Etheridge Beverly McClellan wyoutowaną lesbijką piosenkę Beautiful. Na gitarze przygrywa im Linda Perry. Dziękuję, dobranoc!



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dla mnie i tak najbardziej podniecającym produktem rzeczonego szoł będzie, ze Levine nagrał Moves Like Jagger z Agilerą :D

Jenny pisze...

Prawdę mówiąc nie spodziewałam się takiego sukcesu tej piosenki (: Aż strach się bać co wypoci Piasek z Nergalem!

 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: