Recent Posts

No hope, no future

czwartek, 6 października 2011

Wybory tuż tuż, kampania na ostatniej prostej... Jakieś wnioski, jakaś refleksja? Ano chyba tylko taka, że wiadomo było, że im bliżej wyborów tym kampania będzie ostrzejsza. No i jest. Zamiast początkowego pitolenia ile to my wam załatwimy tudzież jacy to my jesteśmy cacy, a oni be, mamy straszenie. Straszenie doprowadzone do granic absurdu.


PO tradycyjnie straszy PISem, bo wiadomo przecież, ze jak pisiory dojdą do władzy to Polsce będzie głód, nędza, ubóstwo, syf, kiła, dżuma, cholera, wściekły Kaczor wywoła wojnę z Rosją, Niemcami, a mohery będą stawiać krzyże na każdej ulicy. 
PIS dla odmiany nie straszy PO, a Tuskopoalikotem. Już nie tylko lumpenliberały i wykształciuchy, ale i te wszystkie dziwadła od Palikota. No i wojna religijna! (To akurat słowa Pawła Kowała z PJN, ale jeden pies). Ci wstrętni palikotowcy, pomioty szatana chcą wykopać religię ze szkół i w ogóle zrobić kuku KrK!
SLD jest tak bezbarwne w tej kampanii, że nawet nie wiem czym straszy, ale domyślam się, że PIS przeplatanym PO.


Wniosek jest jeden : musi być bardzo, ale to bardzo źle. Dwie największe partie w Polsce nie mają absolutnie nic do zaoferowania wyborcom. Oczywiście twardy elektorat jest zachwycony, ale człowiek głosujący racjonalnie, a nie partyjnie nie znajdzie w tej kampanii nic, absolutnie nic. Zamiast merytorycznych dyskusji, których co prawda w Polsce zawsze brakowało, mamy straszenie wyborców. 


Planktonu politycznego chyba nie ma co analizować. No, ale...


Najbardziej z tych wszystkich cudaków interesujący jest Palikot. A raczej jego wzrost notowań w ostatnim czasie. Owszem elektorat SLD i PO się wykrusza, ale bez przesady, nie dała bym mu więcej niż 6 %. 


7801_6078_500


Z tego co czytam na różnych kłirowych blogach, raczej nikt się na niego nie nabiera. I bardzo dobrze. Nie ma drugiego takiego pajaca w polskiej polityce. (No dobra jest i to sto razy większy - Janusz Korwin-Mikke, ale o nim nawet nie warto wspominać). Zdarzyło mi się obejrzeć jakąś quasi-debatę z panem P. i utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że to zwykły pajac. Jedyne co miał do zaoferowania to legalizacja bimbru (hit eksportowy Polski, pewno uleczy wszystkie nasze gospodarcze problemy). W ogóle mam wrażenie, że to jakieś lustrzane odbicie JKM. Głośne slogany zamiast realnego programu. Hasełka nośne, często słuszne jak i absurdalne. Państwo laickie, związki partnerskie. Wszystko cacy, ale to nierealne. Przykre, ale prawdziwe. Jeżeli Ruch Poparcia Palikota wejdzie w ogóle do Sejmu to naprawdę będzie to niewielka liczba posłów. W sam raz do koalicji. Przypuszczalnie z PO. No  i jesteśmy w domu. Chyba nikt nie ma już złudzeń, że z Platformy taka partia liberalna i nowoczesna jak ze mnie radziecka traktorzystka. Oprócz tego, że w partii są takie katotaliby jak Gowin to partia nie ma żadnego zaplecza ideologicznego. Co jest moim zdaniem równie niebezpieczne niż zaściankowość PIS. Platforma lawiruje między liberalizmem obyczajowym, a tradycjonalizmem. Jak ma taki kaprys uśmiechnie się do gejów -  oczywiście nie jest to szeroki uśmiech, przecież biskupi patrzą! Czasem tak dla hecy tupnie nóżką (wypowiedź Tuska, że PO nie będzie klękać przed biskupami), ale jak przychodzi co do czego to oczywiście stara się nie urazić episkopatu.
Tak, więc trudno się podziewać, że Palikot ugra cokolwiek ze swoich śmiałych postulatów. Inna sprawa czy jakby wygrał wybory zrealizowałby choćby jeden punkt programu? Czy można ufać człowiekowi, który jeszcze nie tak dawno wydawał pismo katolickie Ozon, a teraz gra na antyklerykalna nutę? Palikot wyczuł niszę wyborczą i próbuje coś ugrać. Ultrakatolików jest w Polsce mało (na całe szczęście) o czym świadczą wyniki wyborczy partii Marka Jurka. Liberałów, zwolenników świeckiego państwa, lewaków jest zdecydowanie więcej. A nuż widelec się uda.  No i jeszcze może jakieś dzieciaki zagłosują bo przecież legalizacja marychy.


Planktonowe wynurzenia zamyka PSL. Ktoś powie neutralna partia. Niegroźna. No nie wiem. Siedzą w rządzie od ho ho i jeszcze dłużej. Ile można siedzieć u koryta? Niedobrze mi się robi od gęby dukającego Pawlaka. A jego gęba jest wszędzie. To zadziwiające - przez te dwa przedwyborcze tygodnie PSL pokazało się częściej niż przez cztery lata. Największym skurwysyństwem jest to, że promują się za nasze pieniądze, gdyż te wszystkie konfy i briefingi Pawlak i Sawicki robią jako ministrowie gospodarki i rolnictwa. Ten spot informacyjny o polskim  rolnictwie to niby info rządowe, a de facto jest spotem reklamowym PSL - za państwową kasę. Brawo. W ogóle za tymi wszystkimi iPadami, którymi zresztą Pawgal posługuje się strasznie niezgrabnie kryje się niezły cwaniak. Muszę przyznać, że już bym wolała, aby do parlamentu wszedł RPP. Na pohybel, aby utrzeć nosa tym psuedorolnikom. Zresztą myślę, że Pawlak i tak ma z czego żyć. Wszak musiał dostać co nieco za podpisanie tak absurdalnej umowy gazowej (gdyby nie KE podpisałby ja chyba do końca świata i jeszcze dłużej). 


Reasumując: no hope, no future. Na pewno nie w tym kraju. Na pewno nie teraz. Musi nastąpić zmiana pokoleniowa, choć nie jestem pewna jacy będą młodzi skoro mają taki przykład. Tu nawet nie chodzi o nasze postulaty. Bo te mają szanse zostać zrealizowane tylko w jakiś wyjątkowych okolicznościach. Zakładając, że PO dojdzie do władzy i będzie musiało przeprowadzić jakieś przykre reformy taki zamydlacz oczu byłby bardzo na rękę. W podobnych okolicznościach zalegalizowano małżeństwa homoseksualne w Argentynie. Obecna (jeszcze, wybory pod koniec października) prezydent CFK chciała ukryć jakieś machlojki (chyba jakaś podwyżka związana z rolnictwem, wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie). No, ale Polska to nie Argentyna.  Pomijając już powody legalizacji to widać zmiany w światopoglądowe i mentalne  w tym kraju, zresztą jak na całym kontynencie. Widać to chociażby po po serialach telewizyjnych (nawet telenowelach) gdzie pary homo występują i to nie jako negatywni bohaterowie. W polskiej telewizji w sferze marzeń pozostaje jakaś drugoplanowa pozytywna postać lesbijki (owszem pojawiła się Sonia Bohosiewicz w 40 i pół, ale jej wątek nie tylko był nie wprost to jeszcze ucięli go bez żadnego uzasadnienia). A w  argentyńskim Para Vestir Santos mieliśmy nie tylko jedną z głównych bohaterek - dziewczynę kwestionującą swoją seksualność (serial opowiadał o trzech siostrach), ale i szczęśliwe zakończenie. Wybrała nie tylko dziewczynę, ale i planowała z nią ślub. Na tym przykładzie doskonale widać, że pomiędzy polską mentalnością, a tą południowoamerykańską są póki co Himalaje. Żeby to zmienić potrzeba stabilnych rządów normalnej partii, a nie bandy populistów. Na razie na horyzoncie nie widzę nikogo takiego. Krzykacze od Palikota czy SLD na pewno tej zmiany nie gwarantują. Dla porządku dodam, że SLD m rządziło tyle czasu (miało też swojego prezydenta), a jedyne co zrobiło w kwestii laickości państwa to podpisanie konkordatu. Tak przy okazji poziom korupcji wzrósł do gigantycznych rozmiarów, ale kto by to pamiętał, czyż nie? Grzesio Napieralski pewnie w tamtych czasach dłubał w nosie gdzieś na wykładach z politologii. Naprawdę ja bym może i uwierzyła w te młode lewicowe wilczki, nie mające nic wspólnego, ani z PZPR, ani postkomuną. Tyle, że poziom IQ Napieralskiego i jego kolesi sprawia, że zaczynam tęsknić za Lwicą Lewicy, lubczasopismami, Pornogrubasem i Panjestzerempaniepośle. 

Brak komentarzy:

 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: