Recent Posts

Ambasado oddaj moje 100 milionów!

niedziela, 28 sierpnia 2011

No i wyszło szydło z worka! Rację miały wszystkie katotaliby, frondwocy, terlikowcy, onerowcy i cholera wie kto jeszcze. A może nazwę ich po prostu ONI. Tak, więc ONI mieli rację. Jesteśmy finansowani przez obce mocarstwa. My nie katotaliby, frondwocy, terlikowcy, onerowcy czyli krótko mówiąc wstrętne lesby, pedały, kobiety zboczone, kaszaloty i te tfu feministki.


Prawdę mówiąc ja osobiście jeszcze nic nie dostałam (wciąż czekam!), ale pewno całą kasę zgarnia Biedroń i inne tuzy gejowskiego establishmentu


A na finansowanie jest na to dowód i to poważny, cytuję za WikiLeaks:



Âś13.  (SBU) U.S. Mission Poland continues to use its speakers 
programs and other programming opportunities to combat xenophobia 
writ large and to promote tolerance.  We cooperate closely with 
Polish NGOs, including KPH, that work toward similar ends.  Embassy 
Warsaw has sponsored screenings and follow-on discussions of "Milk" 

Hamerykańska ambasada? ORLY? A wydawać by się mogło, że taki porządny kraj. Gdzie się podziały fundamentalne hamerykańskie wartości? Rodzina, dom na przedmieściu i ford w garażu, huh? 

 A teraz na poważnie. Oczywiście ta wiadomośc ma mniej więcej taką wagę jak wszystkie te niusy z Faktu o czajnikach grozy. Nie przeszkadza to oczywiście, niektórym węszyć spisku. Wszak wszystko się ładnie układa, obca mocarstwo reprezentujące cywilizację śmierci chce rozbić nasze idealne prorodzinne państwo. Tyle, że finansowanie projekcji „Before Stonewall: The Making of a Gay and Lesbian Community” było w 100 % jawne i oficjalne. Jednak przecież jak czytasz WikiLeaks czyli superturbotajne dokumenty masz wrażenie, że posiadłeś jakąś wiedzę tajemną plus umiejętności agenta z Mossadu. 

Oczywiście wszystkie te depesze wymieniane między ambasadami nie odkrywają niczego czego byśmy nie wiedzieli, ale mimo wszystko zachęcam do lektury:

GAY RIGHTS IN POLAND: LONG ROAD AHEAD






Pocałuj mnie

poniedziałek, 22 sierpnia 2011




Jako, że na polskie kino liczyć w najbliższym czasie raczej nie możemy pozostaje nam z lekką nutą zazdrości patrzeć na to co mają do zaoferowania inne kraje...

Na pierwszy ogień - Szwecja. Czyż może być lepiej? Ach, słodka Szwecja... Szwedzkie blondynki, Fucking Åmål, Greta Garbo i Pippi Langstrumpf. A tak w ogóle to kraj niezwykle nam przyjazny.

Nic więc dziwnego, że powstają tam filmy o gejach i lesbijkach. Jako, że szwedzka kinematografia miała i ma się dobrze, zazwyczaj są to dobre filmy o homoseksualistach (choć mówiąc szczerze od czasów pamiętnego Fucking Åmål nie pamiętam żadnego). 

A jaki jest Kyss Mig? No cóż, na razie cholera wie. Obraz miał premierę 29 lipca chyba na jakimś kłirowym festiwalu i na razie niestety nie jest dostępny innych krajach. Z tego co czytałam na szwedzkiej stronie (sic!) film do szwedzkich kin wejdzie na jesieni...

Za to ze zwiastunów wnioskuję, iż może być to całkiem przyjemny film. Trailery wyglądają przeuroczo. Naprawdę zakochałam się. A może to Liv Mjönes i jej niebieskie oczęta?

Zresztą możecie się przekonać:

 
 

Szykuje się klasyczna dajkdrama. Hetero dziewczę Mia (Ruth Vega Fernandez) spotyka nie-hetero dziewczę  Fridę (Liv Mjönes) no oczywiście zakochuje się w niej i zaczyna kwestionować swoją seksualność etc etc , ale zacznijmy od początku. Poznają się przyjęciu chyba-zaręczynowym (jakoś słabo znam szwedzki) swoich rodziców. Zresztą nieważne, matka Fridy i ojciec Mii są razem. Tak, więc dziewczyny są/będą przyrodnimi siostrami (drama!). Mia ogłasza na przyjęciu, iż zamierza wyjść za swojego chłopaka (drama do w kwadratu!). Na szczęściem, gdy widzi jakże uroczą blondynkę ochota na ślub przechodzi jej (dlaczego w realnym życiu tak to nie działa huh !?). Brzmi fajowo, a wygląda jeszcze lepiej. Na szczęście film robili Szwedzi (a ściślej mówiąc Szwedki: Josefine Tengblad i Alexandra -Therese Keining), więc możemy spodziewać się satysfakcjonującego zakończenia i żywych postaci w miast holiłodzkich klisz. Warto zwrócić uwagę na to, że obie panie są koło trzydziestki.


A żeby jeszcze bardziej zaostrzyć apetyt sneak peaki:


&

Ja chcę ten film. Teraz. Już. Natychmiast! Proszę...




The Voice jest nadal najgejfriendli mejnstrimowym programem. Koniec kropka.

wtorek, 16 sierpnia 2011

To była tylko kwestia czasu kiedy format The Voice kupi jakaś polska telewizja. Padło na TVP2. Kiedy pytają mnie co sądzę o polskiej edycji odpowiadam:





 
W sumie nie jest aż tak źle bo ominie nas wątpliwa przyjemność oglądania facjaty Wojewódzkiego, ale i tak to będzie masakra, zresztą jak każda chyba polska edycja zachodnich programów. Nawet nie mam nic specjalnie do polskiego dżuri, ale Piasek wydaje się mieć osobowość spinacza biurowego, Kayah już sędziowała kiedyś i się nie sprawdziła, Nergal ze swoim metal-polo będzie robił z siebie szatana, a jeżeli chodzi o Anię Dąbrowską to nic do niej nie mam, ale nie jest Kryśką, o! No i w ogóle polskie jury, to nie hamerykańskie jury, zapewne nie będzie tej chemii i dobrej energii jak The Voice of America. I w ogóle bu i fe.


No, ale może stanie się cud, wszak po Krysi (nawet ja, ha!) też nikt nie spodziewał się cudów, a dziewucha sprawdziła się, w ogóle cały program się sprawdził. Nic, więc dziwnego, że w lutym będzie nowy sezon...
Ciekawa też jestem czy polska tiwi będzie tak tolerancyjna jak ta zza Oceanu... Amerykańska tv, a zwłaszcza NBC nie należy może do jakiś specjalnie gay-friendly, ale program taki właśnie był. No właśnie czas wrócić do meritum posta, moje kryśkowe zachwyty raczej mało kogo interesują.

Pierwszy sezon zakończył się już ho ho jakiś czas temu. O finale nie pisałam tak długo chyba dlatego, że lesbiątko, któremu kibicowałam nie wygrało i musiałam to przetrawić. Ba, wygrał heteryk! No, ale w finałowej czwórce znalazły się dwie lesbijki (jedna latynoska, druga łysa), haitańskie dziewczę, gruby brodaty gej no i nasz hetero. Na swoje usprawiedliwienie ma tylko to, że jest Latynosem! Facet jest w porządku, tylko nudny jak wykłady probabilistyki. No i nie jest moim lesbiątkiem! Dla tych, którzy lubią teorie spiskowe: trener Javiera pieprzony Adam Levine napisał na swoim twittetrze, aby na niego zagłosować zretweetował go sam Justin Bieber, a wiadomo jaki posłuch ma wśród swoich fanek boski Dżastin. No trudno. I tak to był/ jest jeden z najbardziej gay-friendly programów ever. Koniec kropka. Nie wierzycie? Jeden z występów finałowych (trenerów ze swoimi podopiecznymi):



Christina Aguilera śpiewa z Melissą Etheridge Beverly McClellan wyoutowaną lesbijką piosenkę Beautiful. Na gitarze przygrywa im Linda Perry. Dziękuję, dobranoc!



Brawo SLD!

sobota, 13 sierpnia 2011

O ostatnich przepychankach Biedronia (i Nowickiej) z SLD słyszał chyba każdy... Jako, ze socjalistów nie cierpię chyba bardziej od konserwatystów moja radość jest nieopisana! Wreszcie ta żałosna partia pokazała swoje prawdziwe oblicze.

Jeżeli  ktokolwiek nabierał się jeszcze na tę lewicową partię mam nadzieję, iż teraz został odparty z resztki złudzeń. Ze smutkiem patrzyłam jak spora ilość działaczy i w ogóle tak zwanego środowiska z nadzieją patrzyła na SLD... SLD jako partia lewicowa, ta która obroni nas przed zrobieniem z Polski kraju wyznaniowego! Partia, która niczym jakiś mityczny wojownik obroni nas przed biskupami! Wywalczy związki partnerskie! Wywalczy aborcję! Guzik. Mieli na to 10 lat. Przez 10 lat mając rząd i prezydenta nie zrobili nic! Oprócz nabijania sobie kieszeni, oczywiście... No i przepraszam podpisali jeszcze konkordat z Watykanem! A teraz chcą go rozwiązywać, logika godna najwybitniejszych tuz myśli lewicowej... Ale pal licho, przecież teraz jest nowe młode lepsze SLD, oni zrobią więcej. Taką przynajmniej taktykę przyjęło młode kierownictwo Sojuszu na czele z Napieralskim. 

Odcinanie się od starej gwardii nie było by nawet takie złe, gdyby nie drobny fakt - intelektualny potencjał młodych lewicowych działaczy oscyluje wokół IQ grzyba pleśniowego. Wystarczy spojrzeć tylko na przenikliwe spojrzenia Napieralskiego Grzesia czy Olejniczaka Wojtka... Fajne chłopaki (ach ta klata Wojtka) tyle, że głupie jak but. Stare sldowskie wygi były chociaż oczytane...







Głupotę lewicowy elektorat i jeszcze by może jakoś zniósł, ale tekstu: jestem tak taktowny wobec pana Roberta Biedronia, że aż się obawiam, żebym nie stał się obiektem adoracji z jego stron? Nie, to nie wypowiedź posła PIS, a pana Wikińskiego -  posła Sojuszu. No i mamy wypisz wymaluj całe stosunek (niefortunne słowo) przeciętnego posła SLD do homoseksualistów. Zresztą pan Wikiński nie miałby pewnie kłopotów z dogadaniem się z posłem Węgrzynem, o ironio krytykowanym przez SLD za homofobiczną wypowiedź. Szkoda słów. Na koniec dodam, że jeżeli chodzi o kobiety na listach to chyba PSL ma ich więcej...

 
Dałabym Virus SLD Kazika, ale piosenka zawiera brzydkie wyrazy, a to kulturalny blog do k, nędzy!

 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: