Recent Posts

Bo to brzydkie kobiety były.

środa, 22 czerwca 2011

Jakoś tak cicho w kłirowych mediach o tej sprawie, tak więc chyba czas zrobić hałas. Choć kogo ja chcę oszukać, dopóki Ewa o tym nie napisze, hałasu nie będzie (;
Jako, że jestem leniwa w sprawie nic się specjalnie nie zmieniło przeklejam mój tekst z innego blogaska:


Polska kinematografia leży i kwiczy. Żeby pojąć ten fakt, nie trzeba być wcale wielkim miłośnikiem kina. Wystarczy przejść się do kina, pardon do multipleksu. Co tydzień do kin wchodzi nowa polska komedia romantyczna. Co tydzień z tymi samymi debilnymi psuedoaktorami, co tydzień z jeszcze bardziej debilnym scenariuszem i co tydzień z jeszcze bardziej debilną intelektualną papką zmiękczająca korę mózgową. Chyba szczytem kinowych popłuczyn i gwałtem na psychice widza był reżyserski debiut Cezarego Pazury.


Pół biedy, jeżeli te filmidła są finansowane przez przykładowo firmę ITI. ITI zarabia na idiotach, a potem dla tych samych idiotów robi filmy. Koło się zamyka. Wszyscy są zadowoleni. No może poza moją zmasakrowaną psychiką - wciąż nie mogę wyleczyć się z traumy, którą wywołują u mnie zwiastuny tego typu produkcji.


A co z tak zwanym kinem niekomercyjnym? Kinem artystycznym? Za kino niekomercyjne odpowiedzialny jest między innymi PISF. Polski. Instytut. Sztuki. Filmowej. Sztuki. Na tę organizacje płacimy my wszyscy, a przynajmniej ja, że tak nieskromnie wtrącę. (bilety, bilety, bilety). Owszem finansują oni bardzo dużo fajnych imprez, trudno im zarzucić całkowity brak inicjatywy, ale co z filmami? Ano nico. Próżno szukać polskich filmów na większych festiwalach takich jak Cannes, a co dopiero mówić o jakiejkolwiek nagrodzie.

Boli to tym bardziej w kraju o tak wspaniałej tradycji w tej dziedzinie sztuki. Polska szkoła filmowa, głupcze! Można szukać różnych przyczyn zjawiska tej zapaści i oczywiście trudno zwalać też cała winę na PISF, bo przecież nigdy nic nie jest zerojedynkowe, ale...

... skoro do k. nędzy raz na ruski rok pojawi się twórca, który posiada ciekawe spojrzenie na kino, ba spodobał się zagranico w Berlinie to trzeba w niego inwestować! No, ludzie! Iskierka nadziei (nadzieji?) w bezmiarze bagna jakim jest dzisiejsze polskie kino! A co robimy w Polsce, jak ktoś odstaje od dennego poziomu? Gnębimy skurwysyna! Niech siedzi z nami w tym bagnie.
Tą iskierką nadziei jest nowy film Przemysława Wojcieszka - Cokolwiek się zdarzy, kocham cię. Film o homoseksualnej miłości dwóch dziewczyn.
Jego ostatni film Made in Poland, wszedł niedawno do polskich kin. Spodobał się na festiwalu w Berlinie, gdzie czekają na nowy film tego reżysera. I wygląda na to, że jeszcze sobie poczekają dopóki o tym komu przyznać dofinansowanie będzie decydować banda stetryczałych frustratów nie mająca zielonego pojęcia o współczesnym kinie.

PISF w osobie reżyserów, którzy sami zresztą korzystają z dofinansowania PISF (to się nazywa patologia) wydali niedawno opinię, 1 neutralną, dwie (panowie Piwowarski i Saniewski) negatywne:

http://film.blog.polityka.pl/wp-content/uploa...

http://film.blog.polityka.pl/wp-content/uploa...

http://film.blog.polityka.pl/wp-content/uploa...

Brak słów. Jak ludzie znający się na kinie, ba twórcy filmowi mogą pisać coś takiego? Aktorki brzydkie? Czyżby spodziewali się jakiegoś filmu erotycznego (w końcu lesbijki, wiadomo porno etc)?

Może zatrudnić Sochę czy Żmudę, a może Muchę? To nic, że nie umieją grać, ważne, że są ładne. To przecież się k. mać liczy. To ocenia jury w Cannes, Wenecji czy Toronto. URODĘ AKTOREK, K. MAĆ! A brak akcji? Nuda, nic się nie dzieje? Czyżby to inżynier Mamoń się zreinkarnował w osobie tych dwóch panów? Może wystarczyło ująć wszystko w jednym zdaniu: brak cycków i strzelanin, film o kant dupy potłuc.
Wybaczcie mój kloaczny język. Może uraziłam jakieś damy czytające moje wynurzenia.
Ach, właśnie język. JĘZYK. Język, dlaczegóż to postacie w tymże filmie tak się wyrażają? Może gdyby dać im typowy dialog ze jakiegoś serialu, panowie byliby zadowoleni? Piwowarski na pewno, wszak jako reżyser takich perełek polskiej kinematografii jak Złotopolscy zna się tym. Na życiowych dialogach. W ogóle na życiu. A co może wiedzieć o życiu jakiś tam Wojcieszek, phi. Jakieś tam lesbijki. Ha, w Złotopolicach nie ma żadnych lesbijek! Kobiet zboczonych. W ogóle w dupach im się poprzewracało z tego dobrobytu, Poetki. lesbijki. Do kuchni! No i ta forma, bożesztymój! Jakieś kino eksperymentalne, jakieś wstawki co to ma być? Na co to komu!? Kamera ze statywem 35 mm, k. mać i tyle! Eksperymentów się gówniarstwu zachciewa!


Szkoda twórcy, szkoda szansy. Szkoda, że PISF, który przecież robi też dużo dobrego dla polskiego kina strzela sobie w stopę. I w kolano. Wszak przecież to PISF finansował film Made in Poland! (to już zakrawa na jakąś groteskę, a może by o tym nakręcić komedię?)

Osobiście poza szansą na jakąś odwilż w polskim kinie, na powiew świeżego powietrza, żal mi filmu o tematyce lesbijskiej. Homoseksualizm w naszym kinie poruszany jest niebywale rzadko, ba w ogóle brakuje filmów o kobietach. Nie przypominam sobie żadnego polskiego filmu o nieheteroseksualnej miłości dwóch kobiet. Jedyne co mi przychodzi do głowy to węgierski film sprzed 30 lat - Inne spojrzenie, gdzie główne role grały polskie aktorki -nagrodzona w Cannes J. Jankowska-Cieślak i G. Szapołowska. No i film Nadzór (ze wspaniała kreacją znów Szapołowskiej, choć z drugiej strony pal licho z jej grą, ważne, że jest ładna, prawda?), który poniekąd zahacza o tę kwestię. Film wyreżyserował nie kto inny niż Wiesław Saniewski! Czyżby reżyser uważał, że ma monopol na tę tematykę?




P.S. Jeżeli tak wyglądają nieatrakcyjne dziewczyny to chciałabym zobaczyć te atrakcyjne...

Brak komentarzy:

 

Opisuję lesbijskie seriale i nie tylko: